niedziela, 29 listopada 2015

Lisia zakładka

     Bardzo długo zastanawiałam się, czy pokazać tą pracę, jako że oryginalnie pomysł nie jest mój, jednak tak bardzo mi się spodobał, że nie mogłam się powstrzymać przed zrobieniem własnej zakładki. Zwykle tak nie robię, wolę realizować własne pomysły, ponieważ z takiej pracy nie jestem dumna, czy zadowolona. Nie chodzi o to, że źle wyszła, bo myślę, że wyszło mi w sumie całkiem dobrze, tylko po prostu to nie jest mój pomysł, a to odbiera większą część przyjemności z wykonania czegokolwiek.


     Nie wyszło mi jakoś źle, specjalnie trochę odbiegłam od oryginalnego wzoru i zrobiłam bardziej ''trójkątnego'' lisa. 

Pracę wykonałam głównie 19 lipca, więc już trochę czasu minęło...


Lisek jest bardzo cienki, jako zakładka do książki, więc gdy wypadł mi z rąk i zmierzał ku podłodze, pomyślałam, że już po nim, zaraz popęka na kawałki. Jednak gdy już upadł i podniosłam go z podłogi ze zdziwieniem stwierdziłam, że nic mu się nie stało.


 Gdy już utwardziłam pracę, zauważyłam, że biała część ogona jest brudna, trochę pomarańczowa. Nie zauważyłam tego wcześniej, pewnie przez brak prądu spowodowany ogromną burzą. Takiej dawno nie było. Na następny dzień na dworze leżały kawałki dachówki... nie mówiąc już o połamanych i poprzewracanych drzewach. W każdym razie postanowiłam, że muszę coś z tym zrobić, bo cały czas mi to przeszkadzało. Tak więc skalpelem ''odcięłam'' brudne części i zrobiłam na nowo fakturę futra i muszę powiedzieć, że praca w utwardzonej modelinie nie jest taka trudna, masa nie jest jakoś szczególnie twarda. 



Szczerze nie mam pojęcia co stało się z tym okiem i dlaczego tego nie poprawiłam...

środa, 11 listopada 2015

Czerń i biel

     Niestety, tak jak wspominałam wcześniej, skończyły mi się rzeczy do pokazywania, więc posty mogą się teraz pojawiać rzadziej i trochę nieregularnie. Do tego jeszcze brak czasu. Nie mam też ostatnio chęci do robienia czegokolwiek z masy, ostatnio spróbowałam i skończyło się na tym, że mam więcej resztek do wykorzystania. Brakuje mi takiego impulsu, gdy coś wpada mi do głowy i przychodzi wielka chęć na natychmiastowe zrealizowanie pomysłu. Chociaż pomysłów mam ostatnio mnóstwo, gorzej z tym drugim...

     Od dawna na moim biurku leżały piórka, które zrobiłam już jakiś czas temu, jednak nie wiedziałam jak je wykorzystać. Aż do wczoraj, gdy w końcu konkretnie zdecydowałam się co z nimi zrobię.


Na każde takie piórko poświęciłam około pół godziny, a zrobiłam ich 14. Sześć przyczepiłam do bransoletki, więc pewnie zrobię jeszcze kolczyki.


Splot ''warkoczyk'' z dwóch czarnych sznurków polimidowych i jednego białego. Prosty, ale ładny.


Zapięcie jest na supełek i pętelkę, mi takie najbardziej odpowiada, bransoletka jest łatwa do założenia samemu.